13.08.2024 Wybrzeże Desaru

Mijają 3 dni wykupione w Hard Rock Hotel Desaru. Ponieważ wybrzeże jest piękne i bez ludzi i małp, decydujemy o pozostaniu w tej okolicy dłużej. Ale już nie w Hard Rock Hotel, tylko w Westin Desaru. Ten drugi przy minimalnie wyższej cenie (MYR 950 za noc w tygodniu dla 2 dorosłych i 2 nastolatków, uwaga znacznie drożej w weekendy) jest przy plaży i podobno ma większy basen. Zresztą najwyższy czas uciekać z Hard Rock Hotelu, bo właśnie zamknęli jedyny basen i jedyny całodniowy bar do remontu.

Z dużym basenem w Westinie okazuje się nie do końca prawda; jest niewiele większy.

Ale pokój przynajmniej na 5 piętrze, z ładnym widokiem aż po horyzont. Jest to widok w stronę lądu, bo do widoku na morze nie chciało mi się dopłacać.

Przy plaży jest westinowy bar z jedzeniem, w którym można zjeść różne potrawy po MYR 40. Na lunch wystarcza. Nie ma innych jadłodajni w okolicy bez podjechania samochodem.

Wieczorem chcemy pójść na kolację do hotelowej restauracji, ale okazuje się, że obsługa odradza skorzystanie z niej z powodu natłoku zamówień i związanego z tym bardzo długiego oczekiwania. Może i dobrze, bo ceny z kosmosu, a nie ma co się spodziewać kulinarnych rewelacji.

Bierzemy Grab-a do Desaru Seafood Corner. Jest to znana lokalna restauracja położona w miescie. Raj dla smakoszy. Kilogramowe ryby pysznie przyrządzone po MYR 80-100. Zestawy krewetek po MYR 46. Uwaga: jak w wielu takich restauracjach, ceny podawane bez VAT i opłaty za obsługę. Podczas dalszej podróży przez Malezję nie natrafimy już na tak dobrą restaurację z owocami morza.

12.08.2024 Wybrzeże Desaru i Bandar Penawar

W cenie pobytu w hotelu Hard Rock Hotel Desaru jest jednodniowe wejście do Adventure Waterpark Desaru Coast. Normalnie takie wejście kosztuje 120 MYR od osoby, więc skoro dali bilety „za darmo”, to trzeba iść, choć mocno się nie chce.

Adventure Waterpark to ogromny i dość dziwny przybytek, składający się z wielu rozrywek wodnych, wybudowany w podobnym okresie, co Hard Rock Hotel i również przez lokalne władze. Przede wszystkim jest tu niespotykanie olbrzymi basen z plażą i sztucznymi falami, imitujący morze. Fale są robione co 2 godziny przez pół godziny, jedna fala na kilka minut. Woda niezbyt przejrzysta, zbielała chyba od spłukiwanych z ludzi kremów do opalania. Gdyby taki basen był wybudowany z dala od morza, miałby sens. Jaki jest jednak cel zrobienia namiastki morza w miejscu oddalonym 10 minut od plaży, tego nie wiem. Na marginesie, w wielu innych nadmorskich miejscowościach w Malezji też są takie baseny.

Jest ogromny roller coaster, w dolnej części trasy jadący częściowo w wodzie. Ciągle słychać krzyczących pasażerów. Są ogromne i strome zjeżdżalnie, z których zjeżdża się na gumowych kołach. Zjeżdżalnie są zaprojektowane tak, że koła te często wpadają w ruch wahadłowy, zmieniając kierunek ruchu – raz jedzie się przodem, raz tyłem, co dodatkowo zwiększa poziom adrenaliny.

Są też pomniejsze atrakcje dla dzieci i „emerytów”: małe zjeżdżalnie, rzeka ze sztucznym nurtem. W sumie może i warto iść, mając darmowy bilet i park pod nosem.

Najbliższe lokalne zakupy można zrobić w Bandar Penawar. W mallu SKS Mall Desaru i w pobliskich sklepach jest wszystko. Odzież dowolnych firm, w tym pseudo-Vuitton i Pamu (anagram Puma), po około MYR 30-40 za sztukę. Klapki po MYR 5. Uzupełniam zapasy ubrań. Ceny ani jakość nie są specjalnie atrakcyjne jak na Malezję, ale potrzebuję ubrań, więc cóż zrobić.

Są mniejsze i większe supermarkety, ale bez alkoholu. Alkohol można kupić w sklepie Fresh Gourmet. Piwo 350ml wychodzi po około MYR 7.5. Zrobiłem zapas 10 różnych singapurskich Tigerów, bo pomyślałem, że lepiej kupić lokalne piwo. Smakowo to był błąd, bo i mocno słabo smakuje ten Tiger. Nie zużyłem tego zapasu w całości rzez kolejne 2 tygodnie. Cóż, przynajmniej wyszło na zdrowie.

Są tu dziesiątki restauracji, głównie z kuchnią lokalną – arabską, indonezyjską, chińską. Akurat mijamy Restoran MK Swat Jalal, spory tłum, sami lokalsi. Kucharze przy wejściu pieką indyjskie chlebki. Obiad wychodzi po kilkanaście MYR od osoby.

11.08.2024 Wybrzeże Desaru

Śniadanie w hotelu Hard Rock Hotel Desaru. Pewna ulga po hotelu w Singapurze, bo nie trzeba stać w kolejce do wejścia na nie. Samo śniadanie poprawne, choć bez specjalnych pyszności. Punktualnie o 10:30 wyłączają ekspresy do kawy i zaczynają chować stoły. Kto się choć chwilę spóźni, niczego nie skosztuje.

Plaża jest 10 minut spacerem od hotelu, jest nawet chodnik. Dla wygodnickich jest możliwość podjechania hotelowym meleksem. Przy plaży stoi hotel Westin i plaża ma udogodnienia firmowane przez ten hotel. Tym niemniej jest to plaża publiczna, więc wejść może każdy. Są wc i prysznice. Okazuje się też, że przy plaży jest stanowisko z ręcznikami dla klientów hotelu Hard Rock. Luksus, choć jak się okaże, czynne tylko w weekendy. Jest bar z jedzeniem i wypożyczalnia wodnego sprzętu sportowego.

Ładna plaża, nie widać cywilizacji, drzewa dochodzą prawie do wody, nie ma wzdłuż brzegu leżaków, nie ma też nigdzie parasoli. Co ważne, nie ma małp. Można leżeć pod drzewami w cieniu. Piasek jest dobry do robienia budowli z piasku. W wodzie brak kamieni; sielanka.

Spacer plażą w kierunku Bandar Penawar przez główną plażę publiczną Desaru. Na plaży publicznej pełno lokalsów, przyjeżdżają samochodami, rozbijają kempingi i namioty, robią grille. Swojska atmosfera. Kilka bazarowych stoisk z dmuchanymi zabawkami wodnymi i dziwnymi potrawami.

Bierzemy Grab-a za MYR 5 do Woodfire Desaru, jest to miejsce dzień wcześniej wskazane przez lokalsa jako „najlepsze burgery”. Burgery rzeczywiście smaczne, a co więcej robione od ręki. Jeden burger za MYR 20, w miarę standardowa malezyjska cena.

W hotelu odbieramy zaległe drinki powitalne. Tutaj rozczarowanie, bo są to słodkie drinki bezalkoholowe. Dobre może dla dzieci.

W hotelu wieczorny koncert rockowy. Jednak Hard Rock Hotel daje radę w tym zakresie, zespół całkowicie profesjonalny, zaangażowany i jeszcze gra na zawołanie dowolne utwory.

10.08.2024 Z Singapuru do Malezji na Wybrzeże Desaru

Z hotelu w centrum Singapuru idziemy z walizkami do metra. Metrem – linia TE – jedziemy do stacji Woodlands. Spora odległość, metro jedzie 30 minut.

Ze stacji Woodlands autobusem 905 do singapurskiej kontroli granicznej Woodlands Checkpoint.

Kontrola graniczna szybka. Kolejny autobus przez most do Malezji.

Po 10 minutach wysiadka na malezyjskiej kontroli granicznej Johor Bahru Checkpoint. Znowu szybka kontrola i znajdujemy się na dworcu kolejowym JB Sentral.

Wszystkie powyższe etapy podróży z Singapuru do JB Sentral są szybkie i bezproblemowe, ale z uwagi na sporą liczbę tych etapów, cała podróż zajmuje blisko 3 godziny. Można też zamówić transport samochodowy, ale cały most do Malezji jest zakorkowany, a autobusy mają buspas. Opcją wygodniejszą od autobusu i również odporną na korki jest wahadłowy malezyjski pociąg jeżdżący pomiędzy Singapurem a Johor Bahru: KTMB Shuttle Tebrau. Próbowaliśmy na niego kupić bilety, ale nie było już miejsc.

Dopiero po odbyciu poniższej podróży przeczytałem, że od 2023 roku począwszy można popłynąć promem z przystani Tanah Merah w Singapurze na malezyjskie wybrzeże Desaru, do nowo wybudowanej przystani Desaru Coast Ferry Terminal. Są dostępne bez większej trudności bilety po ok. SGD 50 od osoby, płynie się 90 minut. Jest to najbardziej sensowna opcja podróży z Singapuru do Desaru.

Na dworcu JB Sentral można już wyjąć z bankomatu ringity malezyjskie (MYR). Bankomat, jak większość bankomatów w tym regionie, jest firmy Euronet. O ile bankomatów tej firmy lepiej na świecie unikać z powodu wysokich procentowych prowizji, to w Malezji dorzuca on tylko prowizję MYR 15 niezależnie od wyjmowanej kwoty, więc nie jest źle, warto tylko wyjąć jak najwięcej.

Podobnie, jak w Singapurze, najpopularniejszą aplikacją do zamawiania przejazdów w Malezji jest Grab. Na wybrzeże Desaru chcieliśmy dojechać Grab-em i z tego, co sprawdzaliśmy kilka dni wcześniej, taki przejazd kosztuje poniżej MYR 200. Jednak dziś okazuje się, że kosztuje MYR 500. Po kilkunastu minutach tanieje do MYR 250. Po kolejnych kilkunastu minutach znów drożeje do MYR 400. Schodzimy na dół dworca z planem czekania na ponowną obniżkę ceny. Są tam też namolni taksówkarze. Pierwszy lepszy taksówkarz oferuje transport za MYR 300. Właściwie czemu nie? Próbuję nieudacznie się targować, bez większego sukcesu. Taksówkarz podkreśla, że samochód jest duży i luksusowy, no to jedziemy. Samochód jest owszem sześcioosobowy, ale za to okazuje się, że taksówkarz to tak naprawdę dodatkowy pasażer w taksówce, a taksówkarzem jest ktoś zupełnie inny. No cóż, przynajmniej „taksówkarz” jest rozmowny i miło się z nim rozmawia.

Hard Rock Hotel Desaru, 4 gwiazdki. MYR 2600 za 3 dni ze śniadaniami dla 2 dorosłych i 2 nastolatków. Wybór podyktowany akceptowalną odległością od plaży, ceną, no i tym, że w ogóle są w nim miejsca, bo w Desaru nie ma zbyt wielu hoteli. Pewnym rozczarowaniem okazuje się pokój, bo jest daleko od hotelowych atrakcji i na parterze, kompletnie bez żadnego widoku. Pilot od telewizora nie działa, co jest problemem, bo nie da się wyłączyć głośnej powitalnej muzyki. Nie działa też telefon. Szybko to reperują. Poza tym wszystko ok. Można za darmo wypożyczyć do pokoju gitarę elektryczną, do wyboru jest wiele modeli Fendera.

Potrawy w barze przy hotelowym basenie smaczne. Ceny potraw i drinków bardzo wysokie; akceptowalne, jak na hotel, ale – jak się okaże – wyższe, niż w innych częściach Malezji. Wydajemy MYR 160 na 2 dorosłych + 2 dzieci.

Wieczorem wpadamy na pomysł odebrania drinków powitalnych, na które dostaliśmy bony. Niestety, okazuje się, że można to zrobić tylko do 19:00. No cóż, to może zamówimy jakieś napoje alkoholowe z karty? Ale ceny alkoholu to przegięcie: pinta piwa MYR 53, drinki po MYR 85. Czy warto tyle płacić, to już każdy musi sam zdecydować; ja powiedziałem pas.

09.08.2024 Singapur

Śniadanie w Orchard Hotel Singapore luksusowe, ale trzeba czekać na miejsce. Jest to bardzo duży hotel i przewijają się setki gości wszelkich nacji, większość wygląda jak Malezyjczycy, ale widać też sporą liczebnie mniejszość wyglądającą na Hindusów.

Jedziemy metrem nad zatokę. Rozważaliśmy Grab-a i autobus, ale z powodu narodowego święta Singapuru wiele ulic w okolicy zatoki jest zamkniętych dla ruchu. Warto wiedzieć, że do poruszania się metrem po Singapurze potrzebne są karty płatnicze (Visa, Mastercard, itp), które przykłada się przy wsiadaniu i wysiadaniu. Trzeba mieć tyle kart, ile jest osób, w tym dzieci. Alternatywą jest wykupienie kart przedpłaconych w punktach obsługi pasażera, ale wtedy dochodzą dodatkowe opłaty za wydanie kart, trzeba te karty ładować, a na końcu zostaje się z niewykorzystanymi pieniędzmi na karcie.

Najbardziej charakterystyczne miejsce nad zatoką to Marina Bay Sands, ogromny hotel z 2500 pokojami, o kszałcie trzech talii kart (bo jest tam ogromne kasyno) i położonego na nich statku. Gdy sprawdzałem, to cena pokoju zaczynała tam się od 1700 dolarów za noc. Obok hotelu znajduje się ogromny park Gardens by the Bay.

Jedną z atrakcji w parku Gardens by the Bay jest Cloud Forest, wysoka na 10 pięter klimatyzowana szklarnia z egzotycznymi roślinami. Zwiedzający poruszają się po zawieszonych bardzo wysoko kładkach. Robi to wrażenie, niestety jest bardzo dużo ludzi i w wielu momentach trzeba stać w kolejce, żeby przejść dalej.

W Singapurze warto zjeść posiłek w jednej z galerii handlowych w food courcie, gdzie wybór restauracji jest ogromny, jakość jedzenia bardzo dobra, a ceny niewygórowane – rzędu SGD 10 za posiłek. My trafiliśmy do domu handlowego ION Orchard.

08.08.2024 Z Warszawy do Singapuru

Samolot Qatar Airways z Warszawy do Doha (po polsku podobno „Dausze” przyzwoity, Dreamliner, ale bez rewelacji. Za to samolot Qatar Airways z Doha do Singapuru luksusowy.

Biznes klasa – poskąpiłem pieniędzy, żeby nią lecieć:

Za to i w ekonomicznej klasie dają na noc skarpety:

Z ciekawszych rzeczy – można obserwować obraz z kamer wokół samolotu. Do wyboru jest kilka kamer – na samolocie, pod nim, i różne kierunki tych kamer.

Jedzenie smaczniejsze, niż oferowane przez polski LOT. W szczególności desery. Jest to w pewnym sensie wada, bo łatwo o przejedzenie.

Z lotniska w Singapurze bierzemy Grab-a do hotelu w centrum. Komunikacja miejska w Singapurze jest szybka i sprawna, ale po męczącej podróży nie ma czasu na jej rozkminianie. Grab kosztuje SGD 40.

Orchard Hotel Singapore, 4 gwiazdki. Cena SGD 1126 za dwie noce ze śniadaniami w pokoju z dwoma dużymi łóżkami, więc relatywnie drogo, no ale w Singapurze noclegi tanie nie są. Hotel oferuje basen, co lubią dzieci.

Widok z hotelu:

Spacer po singapurskim ogrodzie botanicznym. Jest to bardzo atrakcyjne miejsce, niestety upał w połączeniu z niewyspaniem po podróży powodują, że zwiedza nam się je dość ciężko.

W Singapurze łatwo o smaczne, niedrogie jedzenie. Do wyboru wszelkie rodzaje kuchni. W pasażu handlowym koło hotelu dostępne jest SPA z masażami, z którego skorzystałem. SGD 65 za godzinę masażu. Sam masaż poprawny.