28.09.2024 Z Singapuru do Warszawy

Little India to dzielnica hindusów w Singapurze. Pod Indian Heritage Centre widać wiele wycieczek indyjskich dzieci.

O ile singapurskie Chinatown jest zorientowane na turystów, to Little India wygląda bardziej na wymianę towarów pomiędzy hindusami. Mało tu pamiątek, wiele artykułów pierwszej potrzeby w bardzo niskich cenach. Jakość niska.

Jest sporo usług naprawczych wykonywanych na ulicy.

T-Shirt z napisem Tatry to dziwny przypadek. Nie sądzę, żeby sprzedawca ani producent tego produktu wiedzieli, co to Tatry.

Mustafa Centre to podobno główny dom handlowy tej okolicy. Odpuściliśmy sobie wejście do środka, bo wyglądało na to, że znajdziemy tam to samo, co wszędzie.

Świątynia Sri Veeramakaliamman Temple była zamknięta w czasie naszego spaceru.

Położony w centrum Singapuru Fort Canning Park zawiera wiele atrakcji, w tym kolejny ogród botaniczny i grobowiec prastarego sułtana.

Lotnisko w Singapurze jest ogromne i luksusowe. Główną atrakcją jest wysoki na 7 pięter wodospad, wokół którego znajdują się ogrody, ścieżki w chmurach i restauracje. Wszystko to w klimatyzowanej szklarni. Po zmroku co godzina odbywa się spektakl muzyczno-laserowy.

Zadbano też o komfort w wc. Pilot do deski sedesowej ma kilkadziesiąt opcji i ustawień.

Jeśli jednak ktoś ma zastrzeżenia – może je zgłosić do konkretnej osoby odpowiedzialnej za wc:

Oprócz ścieżki w chmurach nad wodospadem, dostępne są też inne atrakcje, niestety wieczorem po zmroku nie były już czynne:

Niestety, liczba wygodnych miejsc na drzemkę w poczekalniach jest ograniczona. Jeśli ktoś chce się przespać, musi znaleźć zaciszny kąt i zrobić to na podłodze. Albo i położyć się na środku:

Przesiadkowe lotnisko w Katarze najwyraźniej pozazdrościło luksusów lotnisku w Singapurze. Na lotnisku w Katarze też jest ogromny, zamknięty w klimatyzowanej szklarni ogród. Wśród zieleni są ławki, a nawet domki, w których można spędzić czas.

Na lotnisku znajduje się również wielka, bo dziesięciometrowa, rzeźba amerykańskiego artysty Kawsa. Są też podobno inne dzieła sztuki, ale nie mieliśmy już ani czasu ani siły na ich odnalezienie.

27.08.2024 Singapur

Kolejny dzień w Singapurze rozpoczyna się deszczem. Całe szczęście deszcze tutaj przechodzą tak samo szybko, jak się pojawiają. Zresztą wszystkie hotele na Półwyspie Malajskim zapewniają parasole.

Gdzie lepiej spędzić czas w Singapurze, niż w Garens by the Bay? Znów tam jedziemy. Cloud Forest był odwiedzony podczas poprzedniej wizyty, tym razem czas na Flower Dome.

Podobnie, jak Cloud Forest, Flower Dome to ogromna, wysoka, klimatyzowana szklarnia. W środku bardzo zimno. Na dolnej kondygnacji, wśród europejskich kwiatów rozstawione obrazy Moneta, dla tutejszych to egzotyka. Dla zwiedzających jest konkurs z główną nagrodą w postaci biletów lotnicznych do Francji.

Jest makieta domu, mającego przypominać dom Moneta. W środku akurat odbywa się sesja ślubna.

Do najbardziej znanego w okolicy hotelu, Marina Bay Sands, przylega ogromna przestrzeń handlowa. Są sklepy luksusowych marek, rekordowo ogromne i puste. Jest też food court, mieszczący kilkaset barów szybkiej obsługi, ekstremalnie zatłoczony tysiącami jedzących ludzi. Po dłuższym czasie znajdujemy miejsce siedzące i jemy smaczne obiady po SGD 10-15.

Przy ArtScience Museum jest mała przystań, na której można wsiąść na krótki rejs widokowy organizowany przez WaterB River Cruise Singapore. Łódź jest cicha, nie słychać silnika. Opływa zatokę i wpływa kawałek w głąb rzeki Singapur. Morał z rejsu jest taki, żeby następnego dnia wybrać się piechotą na wybrzeże tej rzeki, bo widać tam sporo fajnych knajp.

Orchard Road, nieopodal której mieści się nasz hotel, to miejsce z niebotyczną wręcz liczbą centrów handlowych i sklepów.

Trochę na uboczu, w „tanim” centrum handlowym, znajduje się zagłębie krawców. Ceny tych usług krawieckich są dziwnie niskie w odniesieniu do innych cen usług w Singapurze. Koszula na miarę za SGD 30, czyli taniej, niż porcja duriana i taniej, niż 25-minutowy przejazd taksówką na lotnisko? W luksusowych tutejszych cukierniach ciastka potrafią kosztować SGD 30. Nie miałem jednak okazji przetestować tych krawców – głównie z braku czasu, a ponadto założyłem, że 2 dni to za mało na zamówienie i odbiór ubrań na miarę.

26.08.2024 Z Kuantan do Singapuru

Dziś rano opuszczamy gościnną okolicę Kuantan. Musimy dostać się do Singapuru, bo stamtąd mamy pojutrze powrotny lot do Polski. W niektóre dni tygodnia, w tym dziś, jest bezpośredni lot z Kuantan do Singapuru linią Scoot, MYR 700 za lot na 4 osoby z nadawanym bagażem. Jest to wygodniejsze i tańsze od lotu z przesiadką w Kuala Lumpur. Sam lot trwa 40 minut.

Lotnisko w Kuantan jest małe, o 6:30 rano jest tam tylko sklep z mydłem i powidłem, a o 7:00 otwierają kawiarnię.

W Internecie można znaleźć nieprzychylne opinie o linii Scoot, ale w naszym przypadku nie było zastrzeżeń. Przy zakupie biletów przez Internet była dodatkowo płatna opcja wyboru miejsc, ale z niej nie skorzystaliśmy. Na lotnisku przydzielono nam miejsca obok siebie, więc nasza decyzja okazała się słuszna.

Tym razem w Singapurze zarezerwowaliśmy hotel Holiday Inn Singapore Orchard City Centre. Dwa dni ze śniadaniem dla dwojga dorosłych i dwojga nastolatków kosztują SGD 836. To typowa cena za hotel czterogwiazdkowy w Singapurze, w centrum i z basenem.

Widok z pokoju nie jest zachwycający, ale – jak się później okazało – hotel ma inne plusy.

Tymi innymi plusami są korzyści wynikające z zarezerwowania hotelu bezpośrednio: (1) późny check-out do 14:00, (2) wliczony w cenę dostęp do salonu „executive lounge access”. Salon ten umożliwia przez cały dzień korzystanie z napojów i przekąsek, a od 18:00 do 20:00 (w weekendy od 16:00 do 20:00) dodatkowo zapewnia ciepłe posiłki oraz wybór alkoholi. Grzech nie korzystać!

W hotelach na Półwyspie Malajskim oznaczony jest kierunek, w którym muzułmanie powinni się modlić. W niektórych hotelach strzałka jest na suficie, w tym – strzałka jest w szufladzie.

W podróżach zagranicznych najwygodniej zawsze mi było korzystać z kart esim. W teorii mają one same zalety: ich ceny są niskie, zakup nie wymaga pokazywania nikomu paszportu, nie trzeba niczego wkładać do telefonu, a dodatkowo wszystko można załatwić na spokojnie jeszcze przed wjazdem do miejsca docelowego. Tym razem miałem jednak pecha, i sam nie wiem, czy problemy wynikły z jakości zakupionych e-simów, czy z jakiegoś problemu z moim telefonem Samsung Galaxy S24.

Przed wjazdem do Singapuru najpierw kupiłem kartę esim na Singapur w Airhubie. Z powodzeniem kupowałem tam wcześniej esimy, również na Singapur. Jednak tym razem karta nie dała się wczytać do telefonu, wyświetlał się komunikat, że karta jest nieprawidłowa albo już użyta. Po 30 minutach walk z supportem dostałem nową kartę esim, która do telefonu się załadowała. Jednak w Singapurze karta ta mi nie chciała działać. Kupiłem zatem kolejnego esima, tym razem w Airalo. Z powodzeniem kupowałem tam wcześniej esimy, również na Singapur, które działały. Ten esim jednak również mi nie zadziałał. W końcu musiałem kupić tradycyjną i kilkakrotnie droższą kartę sim u dystrybutora Singtel w Singapurze: specjalna, droga karta dla turystów, oczywiście za okazaniem i zrobieniem kopii paszportu. Z początku i ta karta nie działała, ale nagle jakimś cudem zadziałała. Dobre i to.

Chinatown w Singapurze. Jedną z atrakcji tej mini-rejonu jest bynajmniej nie chińska, ale hinduska świątynia Sri Mariamman Temple.

Są też murale.

Na uliczkach tej dzielnicy jest sporo straganów z różnej jakości chińskimi produktami, od dziadostwa do całkiem interesujących, ale wtedy i zbyt drogich, rzeczy. Jest też cała hala z jedzeniem.

Niestety wśród jedzenia trudno znaleźć coś smacznego. W każdym razie moje i syna dania były średnio jadalne i większość zostawiliśmy.

Podczas pobytu w Malezji jakoś nie złożyło się, żeby zjeść duriana, tutaj w końcu się złożyło. Cena za porcję spora, bo SGD 30-50 (w zależności od gatunku). No ale warto; mogę się zgodzić z tezą, że to jeden ze smaczniejszych owoców – i jednocześnie jeden z gorzej pachnących.

Metro w Singapurze to wygodny i szybki środek transportu, ale sporo czasu zajmuje przemierzanie bardzo długich korytarzy i dziesiątków schodów. Cena za przejazd nie jest wysoka, ale przy czterech osobach często wychodzi taka sama, jak zamówienie Grab-a albo Zig-a, a tymi ostatnimi dociera się wszędzie 20 minut szybciej, przy okazji podziwiając miasto. Dlatego z metra korzystamy sporadycznie.

Autobusy są wygodne, dodatkowo zapewniają widoki, zwłaszcza z poziomu 2.

24.08.2024 Beserah – Kuantan

Pobyt w hotelu mamy bez wykupionych śniadań. Pomyślałem, żeby dziś zjeść śniadanie poza hotelem, w jednej z restauracji przy głównej drodze. Niestety, okazuje się, że restauracja jest rano nieczynna, więc jemy w hotelu. Śniadanie i kawa dobre, zniżka dla dzieci.

Tutejsza plaża nie będzie odpowiadać osobom szukającym spokoju. Od 7:00 rano odbywają się na niej integracyjne gry, przejazdy quadami i końmi. Większość gości hotelu przez cały weekend to pracownicy Daihatsu i innych firm. Spędzają czas na grach zespołowych i wspólnych posiłkach. Puszczana też jest głośna muzyka.

100 metrów na południe od hotelu, 5 metrów od plaży w krzakach znajduje się brytyjski bunkier z okresu II wojny światowej.

Basen hotelowy w części że zjeżdżalniami jest przez większość czasu zapełniony dziećmi. Za to część bez zjeżdżalni zazwyczaj jest pustawa.

Batik to rzemiosło ozdabiania tkanin woskiem i farbą. Pięć minut jazdy samochodem od hotelu znajduje się Natural Batik Village. W miejscu tym można kupić ręcznie wyrabiane batikowe produkty. Kupuję tutaj kilka koszul po MYR 50 i kilka t-shirtów po MYR 25. Można też uczestniczyć w warsztatach wyrabiania batiku, jest też coś w rodzaju muzeum.

Po zwiedzeniu Batik Village chcieliśmy zjeść obiad w lokalnej restauracji. Jednak restauracje znajdowały się po przeciwnej stronie szosy. Postaliśmy chwilę przy szosie, próbując przejść na drugą stronę, jednak w końcu poddaliśmy się; przejście przez szosę byłoby zbyt niebezpieczne z powodu nieustającego ruchu samochodów. Skończyło się na zamówieniu Grab-a do hotelu.

Na wieczór zarezerwowaliśmy rejs łodzią Kuantan River Night Safari: River Cruise + Fireflies watching + Wild crocodiles spotting, w firmie Kuantan River Cruise. Pomyśleliśmy, żeby dostać się do Kuantan autobusem – jako, że przystanek znajduje się tuż obok hotelu. Autobus jeździ co godzinę.

Pusty przystanek nie wróżył niczego dobrego, zresztą na recepcji zniechęcano nas do skorzystania z autobusu z uwagi na brak punktualności. Okazuje się, że autobusy mają GPS-y i na przystanku jest link do ich śledzenia.

Niestety, z aplikacji do śledzenia jasno wynikło, że autobus zaplanowany na obecną godzinę w ogóle nie jedzie, a kolejny przyjedzie dopiero za godzinę. Nasza próba skorzystania z komunkacji publicznej skończyła się więc zamówieniem Grab-a.

Gdy dotarliśmy do Kuantan River Cruise, okazało się, że na wieczór przewidywana jest burza, więc rejs zostaje odwołany. Pozostał nam zatem kolejny spacer po niezbyt atrakcyjnym Kuantan, dodatkowo – zgodnie z prognozą – zaczęło padać.

Poruszając się po chodnikach Kuantan trzeba uważać na kanały burzowe, które znajdują się bezpośrednio przy chodnikach i są bardzo głębokie. Chyba tylko dlatego nikt w nie nie wpada, że muzułmanie – przynajmniej teoretycznie – nie spożywają alkoholu.

Typowa malezyjska pralnia samoobsługowa:

23.08.2024 Teluk Cempedak – Kuantan – Beserah

Dobiega końca nasz pobyt przy plaży Teluk Cempedak, w Hyatt-cie nie ma miejsc na weekend. A miejsc nie ma dlatego, że córka lokalnego sułtana regionu Pahar, Tengku Puteri Raja, Tengku Puteri Afzan Aminah Hafidzatullah, wychodzi za mąż i jest wielu gości VIP. Sułtan Al-Sultan Abdullah Ri’ayatuddin Al-Mustafa Billah Shah jest właścicielem hotelu. W hotelowym lobby jest pełno policji i oficjeli. Co ciekawe, sam sułtan ma pałac kilka minut samochodem od hotelu, przy głównej drodze, a jego syn ma posiadłość również kilka minut od hotelu. Przybytki te pokazał nam taksówkarz.

Po śniadaniu jedziemy zwiedzić Kuantan. Niestety, Meczet Stanowy Sułtana Ahmada 1 w Kuantan jest dziś nieczynny dla zwiedzających.

Wieża Kuantan 188 to jedna z atrakcji Kuantan, ale ją odpuszczamy. Idziemy na spacer promenadą na wybrzeżu Kuantan, co jest niełatwe z uwagi na brak cienia. W końcu wracamy do miasta. Miasto jak miasto, niespecjalnie atrakcyjne wizualnie.

Decydujemy się na wizytę w największym centrum handlowym: Kuantan City Mall. Jak wszystko tutaj, został otwarty przez sułtana Pahang i/lub króla, i pewnie jest własnością jego następców.

Kuantan City Mall niespecjalnie jest warty wizyty, zawiera niewiele sklepów, w których można kupić międzynarodowe produkty. Z ciekawszych rzeczy: mają śniegową salę zabaw, aby tutejsze dzieci mogły pobawić się śniegiem:

Podsumowując, niewiele ciekawych rzeczy jest w Kuantan. Taksówkarz, który nas wiózł z powrotem, dziwił się i śmiał, że w ogóle wybraliśmy się do Kuantan.

Po dwóch tygodniach pobytu w Malezji nie bardzo już nam się chce jechać do jakiegoś kolejnego, odległego rejonu. Weekend postanawiamy spędzić w innym miejscu koło Kuantan – w Beserah, zatrzymując się w hotelu Swiss-Garden Beach Resort Kuantan.

Cena jak na weekend nie taka zła, średnio MYR 800 za noc dwójki dorosłych i dwójki dzieci w podwójnym pokoju, bez śniadania. Pokoje w bardzo dobrym standardzie, bo pół roku wcześniej remontowane. Jedyny mankament to głośno chodząca i dmuchająca wprost na łóżko klimatyzacja, no ale Malezyjczycy to lubią. Widok z okna niezły, na horyzont i góry. Niestety nie da się korzystać z balkonu, z uwagi na hałas od głównej ulicy i ogromnie wysoką temperaturę – zapewne spowodowaną blaszanymi dachami i betonem w bezpośrednim sąsiedztwie.

W obrębie resortu znajduje się SPA oferujące masaże, z których od ręki korzystamy. Przy rezerwacji online są spore zniżki, dzięki którym 90 minut masażu kosztuje MYR 150. Dawno nie miałem tak mocnego masażu, masażyści tutaj dają z siebie wszystko. Wrócimy jeszcze na masaż 2 dni później.

Kolacja w hotelowej restauracji Malibu smaczna, choć można było zamarznąć, a podane ceny nie zawierały podatku i opłaty za obsługę. Rachunek wyszedł znacznie powyżej MYR 200. Główna restauracja była nieczynna z uwagi na rezerwację na wyłączność na jakiś biznesowy event. Jeśli dobrze zrozumiałem, to tak ma być przez cały weekend.

22.08.2024 Teluk Cempedak

Plaża Teluk Cempedak jest nieduża i raczej nie ma na niej zbyt wielu plażowiczów.

Po obu stronach plażę zamykają wielkie głazy.

Na północ od Teluk Cempedak znajduje się plaża Teluk Tongkang. Prowadzi do niej promenada zawieszona nad skałami. Obecnie promenada jest zniszczona; grozi zawaleniem i w wielu miejscach nie ma już podłogi. Wejście na nią jest zagrodzone.

Zamknięta promenada to zasadniczo jedyna droga na plażę Teluk Tongkang, oprócz ścieżki przez puszczę. Dlatego ta plaża jest obecnie nieuczęszczana, a z uwagi na małą architekturę w kiepskim stanie wygląda jak opuszczone miejsce biwakowe.

W północnym krańcu Teluk Cempedak znajduje się kanał, wpadający do morza, zdaje się że wypływający z lokalnej oczyszczalni ścieków. Lepiej nie kąpać się w jego okolicy.

W okolicy kanału rozpoczyna się dżungla. Przez dżunglę przebiega szlak MTB, można też użyć go do spaceru. Jest dość stromo.

20.08.2024 Teluk Cempedak

Śniadania w Hyatt-cie, w tym kawa, są bez zastrzeżeń. No ale po popływaniu w basenie pora na obiad. Zobaczmy, co sąsiedztwo hotelu ma tu do zaoferowania.

Google maps pokazuje trochę knajp dalej od brzegu, ale decydujemy się najpierw sprawdzić wybrzeże. Loteng Cafe ma intrygująco wyglądający budynek, ale to kuchnia fusion, na razie omijamy, idziemy dalej. Dwa dni później wrócimy do Loteng Cafe i okaże się ok w kategorii kuchni barowej.

Jest tu KFC i McDonalds, omijamy je, choć w McDonaldzie mają nawet lokalne specjały:

W Richiamo Coffee zamawiamy spaghetti bolonese, który zdaniem syna jest smaczne. Obok jest stoisko z wyjątkowo slodkimi napojami. W głębi jest food court, gdzie na 40 lokali czynny jest tylko 1. Siedzą przy nim jacyś lokalsi i jedzą. Patrzę na menu z wątpliwościami. Podchodzi staruszka i proponuje „nasi goreng pataya”, więc posłusznie zamawiam.

Później domówiliśmy jeszcze „nasi goreng ayam”. Dania były jadalne, na pewno warte swojej ceny MYR 10, nieco tłuste, ale i wszędzie tu jest tłusto. No i trochę za dużo wegety staruszka dodaje.

Na kolację powróciliśmy do food courtu z nadzieją, że otworzą więcej bud. Niestety, wręcz przeciwnie, nic więcej się nie otwarło, nawet staruszki lokal był zamknięty. Dziś jest wtorek, może w tym food courcie życie tętni weekendy? Tego się pewnie już nie dowiemy, bo wyjeżdżamy w piątek.

Obok za to smażą jakieś szaszłyki. Do wyboru, do koloru, kurczak, krab, po MYR 3. Niestety, okazują się godne swej ceny, gumowo-parówkowe, tłuste. Mieliśmy jeszcze w planie przetestować jakąś knajpę dalej od brzegu, ale zaczęło padać, więc zjedliśmy kolację w hotelowej restauracji, dania bardzo dobre, kuchnia lokalna, acz już w zachodnim przedziale cenowym, MYR 40-50. W następne dni stołujemy się tutaj.

19.08.2024 Z Kuala Lumpur do Kuantan / Teluk Cempedak

Dziś już wyjeżdżamy z KL. Najwyższa pora, jednak to miejsce męczy.

Najpierw jednak śniadanie. W odległości 15 minut od apartamentu znajdujemy restaurację Nasi Kandar Pelita, gdzie można najeść się w bród wszelkich lokalnych potraw i placków. Zwłaszcza pyszne są nadziewane bananami placki roti pisang, ciekawą potrawą jest też podobny do naleśnika thosai. Kawa w stylu malezyjskim: pełen kubek, słodka – bardziej przypomina niegdysiejszą kawę inkę albo czekoladę. Bierzemy dodatkowe placki na wynos, jemy dania bardziej obiadowe niż śniadaniowe, w sumie płacimy za wszystko MYR 47.

Niemiły szok podczas powrotu do apartamentu. Przechodzimy na przejściu dla pieszych ze światłami, jakiś samochód ignoruje światła, prawie nas rozjeżdża. Było 10 cm od tragedii.

Niestety, piesi nie są grupą uprzywilejowaną w Malezji. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i bardzo pilnować dzieci. W centrum Kuala Lumpur są wprawdzie chodniki, ale nie wszędzie – a tam, gdzie są, nagle się urywają, trzeba iść ulicą. Na prowincji jest jeszcze gorzej. Nowe supernowoczesne wieżowce – hotele i apartamentowce – w centrum Kuala Lumpur budowane są tak, żeby zmaksymalizować powierzchnię zajętą pod budynek i pod wyjazd z parkingu. Nie prowadzą do nich chodniki, trzeba iść ulicą, zazwyczaj wąską i dwukierunkową. Przewidziane po prostu jest, że się do nich dojeżdża samochodami. Tu żaden lokals nie idzie kilka kilometrów spacerkiem przez miasto. Na światłach piesi są często rozjeżdżani, w Internecie znalazłem sporo artykułów na ten temat. Ten kraj jest zaprojektowany pod samochody, rząd wręcz wciska je ludności – chodzi tu zwłaszcza o własne malezyjskie marki, m. in. Proton. Paliwo jest dotowane, kosztuje RM 2 za litr.

Jedziemy do Kuantan nad morze autobusem. Samolotem się nie opłaca, to tylko nieco ponad 3 godziny jazdy, a sam dojazd na lotnisko i lotniskowe formalności zajęłyby sporo czasu. Z kolei firma od vanów chciała od nas MYR 1000, czyli więcej, niż kosztuje samolot.

Autobus okazuje się dobrym wyborem. Cena bardzo niska: MYR 25 od osoby, a w środku bardzo wygodne, wielkie siedzenia. Dworzec autobusowy w lepszym standardzie, niż niejedno lotnisko, i procedury podobne (bramki, stewardzi). Jakim cudem te autobusy w ogóle się opłacają? Na większości długich tras rozpoczynających się lub kończących w KL autobusy kursują co 15 minut, a bilety kosztują MYR 20-25. Są to duże autobusy, często piętrowe, a nie „busiki”. W tych autobusach jeździ po kilkunastu pasażerów, co oznacza, że jeden wielogodzinny kurs przynosi jakieś MYR 400 przychodu. A z tego przecież trzeba opłacić paliwo i kierowcę. Wydaje mi się, że autobusy muszą być dotowane, żeby to się spinało.

Hyatt Regency w Kuntan przy plaży Teluk Cempedak, najbardziej cenionej w okolicy. Niby hotel 5-gwiazdkowy, a tańszy, niż 4-gwiazdkowe hotele na wybrzeżu Desaru. Za dwupokojowy apartament ze śniadaniami płacimy MYR 3700 za 4 dni. Pokoje zadbane, choć musiałem poprosić o poprawienie klimatyzacji (chłodziła za mocno). Widok na pobliskie góry pokryte dżunglą i pełne małp.

Hotel został otwarty przez ówczesnego sułtana regionu Pahar, a dodatkowo króla Malezji, w 1980 roku, ale cały jest bardzo zadbany.

Plaża bardzo ładna, ale – uwaga – są małpy. Całe szczęście występują tylko na skraju plaży. Wyrywają torby ludziom, choć i ludzie nie pozostają dłużni, drażniąc je.

Lunch w hotelowym plażowym barze Sampan znacznie tańszy, niż w hotelach na wybrzeżu Desaru, ale i średnio smaczny. Potrawy po MYR 40, drinki po MYR 35. Spełnia funkcję zapchania żołądka.

18.08.2024 Kuala Lumpur

Śniadanie w Cafe:in House koło kompleksu The Platinum w którym mieszkamy. Kawiarnia ma sporo gwiazdek na Google Maps, ale okazuje się bez rewelacji. Jedzenie jest gorsze, niż w mallowych food courtach, a ceny wysokie. Kiełbasa w śniadaniu okazuje się parówką. Myr 35-45 za śniadanie dla jednej osoby bez kawy. Oczywiście, jak w wielu tego typu miejscach, ceny podawane są bez podatku i serwisu. Klienci to turyści, nocujący podobnie jak my, w okolicznych apartamentowcach. Ich portfele i żołądki wiele zniosą. Zresztą w najbliższym sąsiedztwie nie ma innej knajpy, choć to centrum.

Upragniona przez dzieci kąpiel w basenie na ostatnim piętrze. Basen służy bardziej do robienia zdjęć na Instagrama, niż do kąpieli. Kto by się tu zresztą kąpał? Obfity regulamin nie obejmuje zasady umycia ciała przed zanurzeniem w basenie. Za to ochroniarze skwapliwie wyłapują osoby, które ośmielą się wejść do basenu w czapce z daszkiem, choć nie jest to zakazane w regulaminie.

China town KL. Ulice zastawione straganami. Wśród tego trochę perełek – hinduskich i taoistycznych świątyń, ciekawych murali. Stragany głównie z plastikowym badziewiem i podróbkami torebek i ubrań znanych marek. Na szczęście jest też smaczny street food i lokalne restauracje.

Obok China town – Indian town. Tu również mnogość knajp i tłum na ulicach.

W okolicy Petronas Towers znajduje się obszerny park z publicznymi basenami i z multimedialnym parkiem fontann.

17.08.2024 Kula Lumpur

Mamy pomysł, by zwiedzić Petronas Towers. Bilety online już dawno wyprzedane, idę o 8 rano, by kupić je w kasie, która codziennie oferuje pulę biletów offline. 0 8:00 jestem czternastą osobą w kolejce. O 8:30 otwierają kasy. Wolna obsługa, dopiero o 9:00 dochodzę do okienka, można kupić bilety na poranne godziny, późniejsze lub wyprzedane.

Czy warto odwiedzić Petronas Towers? To zależy. Zajmuje to godzinę i kosztuje MYR 100 od osoby. Widok jest ok, o ile nie pada i nie ma mgly.

Pomysł przejechania się hulajnogą miejską Beam jest o tyle słaby, że egzeplarz hulajnogi okazuje się uszkodzony i prawie nie daje się kręcić kierownicą. W połączeniu z nierówną ścieżką rowerową stwarza to pewne zagrożenie, ale jakoś daję radę. O dziwo nikt się nie czepia, że jadę pod prąd.

Ogród Botaniczny w Kuala Lumpur. Sporo lokalsów robi sobie tu pikniki. Są różne rośliny, choć chyba bez szału.

Do ogrodu przylega ogromne motylarium, w środku dużo zieleni i wody, i kilka rodzajów ładnych motyli w dużej ilości.

Plany na resztę dnia były ambitne, ale całe popołudnie lał deszcz. Co w takich okolicznościach może być lepszego, od kolejnej wizyty w Suria KLCC i kolejnych zakupów?

Przy okazji kupiłem tu wino. Długo zastanawiałem się, jakie kupić, krążąc wokół półek. Bo, jak można się domyślić, wino tu jest niszowe i drogie. W końcu kupiłem jakieś australijskie wino z raczej niskiej półki za MYR 60. Okazało się niepijalne, przy czym to opinia nie tylko moja, ale również mojej żony.