Dobiega końca nasz pobyt przy plaży Teluk Cempedak, w Hyatt-cie nie ma miejsc na weekend. A miejsc nie ma dlatego, że córka lokalnego sułtana regionu Pahar, Tengku Puteri Raja, Tengku Puteri Afzan Aminah Hafidzatullah, wychodzi za mąż i jest wielu gości VIP. Sułtan Al-Sultan Abdullah Ri’ayatuddin Al-Mustafa Billah Shah jest właścicielem hotelu. W hotelowym lobby jest pełno policji i oficjeli. Co ciekawe, sam sułtan ma pałac kilka minut samochodem od hotelu, przy głównej drodze, a jego syn ma posiadłość również kilka minut od hotelu. Przybytki te pokazał nam taksówkarz.
Po śniadaniu jedziemy zwiedzić Kuantan. Niestety, Meczet Stanowy Sułtana Ahmada 1 w Kuantan jest dziś nieczynny dla zwiedzających.

Wieża Kuantan 188 to jedna z atrakcji Kuantan, ale ją odpuszczamy. Idziemy na spacer promenadą na wybrzeżu Kuantan, co jest niełatwe z uwagi na brak cienia. W końcu wracamy do miasta. Miasto jak miasto, niespecjalnie atrakcyjne wizualnie.

Decydujemy się na wizytę w największym centrum handlowym: Kuantan City Mall. Jak wszystko tutaj, został otwarty przez sułtana Pahang i/lub króla, i pewnie jest własnością jego następców.

Kuantan City Mall niespecjalnie jest warty wizyty, zawiera niewiele sklepów, w których można kupić międzynarodowe produkty. Z ciekawszych rzeczy: mają śniegową salę zabaw, aby tutejsze dzieci mogły pobawić się śniegiem:

Podsumowując, niewiele ciekawych rzeczy jest w Kuantan. Taksówkarz, który nas wiózł z powrotem, dziwił się i śmiał, że w ogóle wybraliśmy się do Kuantan.
Po dwóch tygodniach pobytu w Malezji nie bardzo już nam się chce jechać do jakiegoś kolejnego, odległego rejonu. Weekend postanawiamy spędzić w innym miejscu koło Kuantan – w Beserah, zatrzymując się w hotelu Swiss-Garden Beach Resort Kuantan.
Cena jak na weekend nie taka zła, średnio MYR 800 za noc dwójki dorosłych i dwójki dzieci w podwójnym pokoju, bez śniadania. Pokoje w bardzo dobrym standardzie, bo pół roku wcześniej remontowane. Jedyny mankament to głośno chodząca i dmuchająca wprost na łóżko klimatyzacja, no ale Malezyjczycy to lubią. Widok z okna niezły, na horyzont i góry. Niestety nie da się korzystać z balkonu, z uwagi na hałas od głównej ulicy i ogromnie wysoką temperaturę – zapewne spowodowaną blaszanymi dachami i betonem w bezpośrednim sąsiedztwie.

W obrębie resortu znajduje się SPA oferujące masaże, z których od ręki korzystamy. Przy rezerwacji online są spore zniżki, dzięki którym 90 minut masażu kosztuje MYR 150. Dawno nie miałem tak mocnego masażu, masażyści tutaj dają z siebie wszystko. Wrócimy jeszcze na masaż 2 dni później.
Kolacja w hotelowej restauracji Malibu smaczna, choć można było zamarznąć, a podane ceny nie zawierały podatku i opłaty za obsługę. Rachunek wyszedł znacznie powyżej MYR 200. Główna restauracja była nieczynna z uwagi na rezerwację na wyłączność na jakiś biznesowy event. Jeśli dobrze zrozumiałem, to tak ma być przez cały weekend.