Śniadanie w naszym hotelu okazuje się dość słabe; oprócz omletów, jajek i bekonu nie ma specjalnie atrakcyjnych potraw. Zero warzyw, niejadalne gofry i babeczki.


Po śniadaniu jedziemy zwiedzić National Air and Space Museum. Jak wszystkie muzea kompleksu Smithsonian Institution, jest ono darmowe, przy czym niekiedy wymagana jest wcześniejsza rezerwacja darmowych wejściówek.
Muzeum oferuje ogromną ilość oryginalnych eksponatów.




Niestety, temperatura 33 stopnie w cieniu nie pozwala na komfortowy spacer przez National Mall. Jest to wprawdzie teren zielony, ale dość „łysy”; bez drzew i cienia. Przemykamy się szybko do restauracji.

Później jeszcze wizyta w Library of Congress. Znowu darmowe wejściówki, ale wymagające uprzedniej rezerwacji. Ładne wnętrza, choć nie za wiele książek.


Są wreszcie i książki, ale widoczne jedynie z bardzo daleka.

Nasz hotel, Hilton Club The District, wręczył przy zameldowaniu vouchery do wykorzystania w ramach tzw. „happy hour”. Dla każdego dorosłego przysługuje darmowy drink, piwo lub kieliszek wina, w godzinach 17:30 – 19:00. Niestety jest to usługa na tyle popularna, że ustawia się spora kolejka. Osoby z jej końca nie dotrą do lady przed 19:00 i stracą możliwość darmowego napitku.


Waszyngton, zwłaszcza na tle Nowego Jorku, to miejsce mocno relaksujące. Puste ulice, niska zabudowa, cisza i czystość.

Po Waszyngtonie poruszamy się głównie przewozami zamawianymi przy pomocy aplikacji Uber i Lyft. Przejazdy w obszarze centralnej części Waszyngtonu kosztują od USD 11 do USD 25, zależnie od trasy i godziny. Komunikacja publiczna nas nie zachęciła, bo akurat z naszego hotelu do przystanków / stacji daleko – zwłaszcza uwzględniając upał, kursowanie autobusów nie za częste, a cena za 4 osoby wyszłaby pewnie około USD 10, więc niewiele mniej od Uber / Lyft.




































































































