Opuszczamy Khlong Sok i wracamy na Phuket, tym razem do Kamala Beach. Znów jedziemy VAN-em, płacąc THB 3600 za ten długi przejazd. Zatrzymujemy się w Kamala Beach Estate Resort, hotelu tym razem przy samej plaży, położonym na południowym krańcu Kamala Beach. Hotel nie jest tani, THB 12700 za dobę czterech osób, bez śniadań, w apartamencie około 90m2, składającym się z dużego salonu, dwóch sypialni i aneksu kuchennego. Bardzo fajny jest teren hotelu, są to domki położone na terenie z dużą ilością zieleni. Jest jeden większy basen i kilka mniejszych.



To, co nas przekonało do tego hotelu, to również prywatna plaża przylegająca bezpośrednio do domku. Widoki z naszego tarasu poniżej:


Okazuje się, że na owej prywatnej plaży są też kajaki, z których możemy za darmo korzystać.
Obiad jemy w restauracji Kamala Beach Resort Restaurant, położonej tuż obok hotelu, ale nie na jego terenie. Ceny za dania wynoszą THB 200-250 za danie, ale dania są bardzo wysokiej jakości. Wracamy do tej restauracji wielokrotnie podczas naszego pobytu w Kamala.

Wzdłuż plaży Kamala jest deptak, co umożliwia cywilizowane poruszanie się.

W środkowej części plaży przybywa barów i restauracji, street foodu i masaży na świeżym powietrzu. Ale i tak jest znacznie bardziej kameralnie, niż na plaży Karon.

Wzdłuż plaży są różne restauracje. Zweryfikowaliśmy na sobie, że jakość jest proporcjonalna do ceny. W restauracjach z daniami po 300 THB jest ok. W restauracjach z daniami poniżej 200 THB jest niesmacznie. Te progi cenowe są wyższe, niż gdzie indziej, bo płaci się za luksus jedzenia przy samej plaży. Zawsze zresztą można kupić jedzenie gdzie indziej i zjeść je na nadmorskim deptaku, jak robią to lokalsi:
