12.02.2025 Z Phuket do Polski

Na lotnisku Phuket spokojnie można zjeść śniadanie, a nawet obiad. Jest wiele przystępnych cenowo miejsc.

Po drodze do Polski znowu przesiadka w Szardży. Tym razem mamy niestety aż 4 godziny na przesiadkę, więc okrążamy lotnisko wiele razy. Jemy obiad w food courcie (smaczne, dobre ceny), kawy i desery w kawiarni. Oferta sklepowa niespecjalnie ciekawa; z lokalnych wyrobów są daktyle po setki złotych za kilogram i czekolady po 70 złotych za tabliczkę. Kupujemy jakieś tańsze słodycze, które jednak póżniej okażą się umiarkowanie smaczne.

11.02.2025 Z Kamala na północny Phuket

Największy supermarket w okolicy Kamala Beach to Big C Market. Jest tam duży wybór różnych produktów, zarówno typowo azjatyckich, jak i europejskich (sery, wędliny). Ceny ok.

Obiad w restauracji The Bua – ładny widok na morze i bardzo dobre dania poniżej THB 200.

Ponieważ następnego dnia o 9 rano mamy samolot do Polski, to zdecydowaliśmy się na ostatni nocleg w pobliżu lotniska, żeby na spokojnie być na lotnisku dwie godziny przed odlotem. Z Kamala bierzemy VAN-a do hotelu David Residence, znajdującego się przy lotnisku. VAN, zamiawiany przy pomocy aplikacji Bolt, kosztuje THB 749, ale to ponad godzina jazdy no i wysoki standard przejazdu (pełno miejsca na bagaż i wiele siedzeń, model Toyota jak zwykle).

Hotel David Residence kosztuje THB 2600 za nocleg w czteroosobowym pokoju z trzema łóżkami. Oferuje darmowy dowóz na lotnisko, z czego korzystamy. Hotel jest poprawny, ale okolica hotelu jest nieciekawa; lepiej by było zatrzymać się w hotelu, w którym nocowaliśmy po przylocie. W zainstniałej sytuacji idziemy kwadrans piechotą na południe, gdzie znajdują się restauracje, sklepy i wszystko inne.

10.02.2025 Kamala

Śniadania regularnie jadamy w niepozornym barze koło plaży, Amena Halal Food.

W jednej z kawiarni, w której pijemy kawę (bo w tajskich barach sensownej kawy nie ma), Sync coffee bar & roastery, zauważam, że nawet w Tajlandii produkują piwa kraftowe. Niestety nie było mi dane ich spróbować podczas wyjazdu. Do końca pobytu byłem skazany na raczenie się piwami Singha i Chang, których ogromne ilości dostaliśmy za darmo podczas wcześniejszego pobytu w Centara Karon Resort.

Po południu odwiedzamy Kamala Market. Targ ten odbywa się kilka razy w tygodniu po południu i oferuje ogromne ilości jedzenia, od których to ilości i wyboru można dostać zawrotu głowy.

09.02.2025 Kamala Beach – Patong Beach

Dziś śniadanie jemy we Fruit Fusion Kamala Cafe, miejscu jak się okazuje mocno europejskim. Sałatki po THB 300 to wysoka cena, nawet jak na Phuket. Są umiarkowanie smaczne, ale za to wyglądają instagramowo – i pewnie o to chodzi.

Drogo jest również w tutejszym wc – cena za hydraulika rodem z Europy Zachodniej:

Oddzielnym tematem w Tajlandii są pralnie. Przyjeżdżając tu na wczasy, nie pakuję ubrań na cały wyjazd, tylko zakładam, że skorzystam z pralni. W praktyce wygodniejsze by było mieć pralkę w hotelu lub apartamencie, i robić pranie samemu. No, ale takiego wyposażenia tu nie ma. Więc korzystam z pralni. Pralnie nie są drogie, 50-60 THB za kilogram, i znajdują się praktycznie wszędzie. Tym niemniej logistyka z zanoszeniem i odbiorem nie jest zbyt wygodna. Zazwyczaj odbiór prania jest następnego dnia od 18:30. Czasem zdarza się jednak, że w umówionym terminie pranie nie jest jeszcze gotowe, i trzeba wrócić po nie kolejnego dnia rano. Trzeba mieć tu luz i wybierać pralnię najbliżej miejsca zakwaterowania, żeby się niepotrzebnie nie nachodzić.

W 2004 roku w całym regionie miało miejsce tsunami, w wyniku którego zginęło wiele osób, w szczególności w okolicy Kamala Beach. Wszędzie są poustawiane znaki ostrzegawcze i ewakuacyjne.

W centralnym miejscu plaży Kamala znajduje się pomnik pamięci ofiar tsunami.

Dziś po południu wybieramy się do Patong, głównego ośrodka turystycznego na Phuket. Chcemy zobaczyć, czy jest tam rzeczywiście tak tłoczno, jak mówią. Wszak już w Karon był straszliwy tłok.

Na razie tłok jest już na drodze dojazdowej do Patong. Dobrze, że dodatkowo nie ma jeszcze słoni, przed którymi ostrzegają tabliczki. Swoją drogą dziwne te ostrzeżenia, czyżby na zatłoczonym Phuket naprawdę mieszkały dzikie słonie?

Jungceylon to ogromne centrum handlowe w Patong. Ma jednak sporo ciekawych sklepów, niektóre sprzedają bardzo porządne tajskie wyroby. Zaopatruję się tu w ekskluzywne skórzane sandały na wyprzedaży.

Na poziomie -1 znajduje się godny polecenia food court. Potrawy po THB 150-250, bardzo duży wybór i smacznie. Dla każdego coś miłego.

Bangla Walking Street to główna tutejsza ulica. O tej porze jeszcze jeżdżą po niej auta, ale później zostanie zamknięta dla samochodów.

Wzdłuż ulicy jest wszystko, co związane z rozrywką. Małe i ogromne bary, miejsca z marihuaną i kratomem, roznosiciele ulotek reklamują kontrowersyjne uciechy.

Sama plaża Patong Beach – cóż; plaża, jak plaża.

W bocznych uliczkach niedaleko od plaży są liczne salony masażu. Ceny bardzo konkurencyjne; niższe, niż w Karon. Masaże po THB 250 w salonie, z którego zdecydowaliśmy się skorzystać:

A w salonie obok jeszcze taniej:

Jest tu też sporo salonów krawieckich szyjących na miarę.

08.02.2025 Kamala Beach

Przed lokalnym bazarem wita nas krowa.

Nie ma to jak durian na śniadanie. O dziwo durian tutaj kosztuje 300 THB. W Karon kosztował 200 THB. Ogólnie mamy wrażenie, że dziwnie dużo płacimy za wszystko na tym bazarze. Taki bywa tutaj los białego człowieka.

Wzdłuż głównej ulicy Kamala jest trochę mniej turystycznie, niż bliżej morza.

Choć i tutaj witają nas rosyjskojęzyczne reklamy.

Jak zwykle problemem jest przejście przez ulicę. Niby są pasy, ale zmotoryzowani nie zwracają na nie uwagi. Niby są też światła, ale nie ma świateł dla pieszych. Znów: taki los białego człowieka. Bo pieszymi są sami biali, lokalsi pieszo nie chodzą, tylko poruszają się wszędzie swoimi motorkami.

Duriany na śniadanie nie wystarczyły. Ale przy środkowej części plaży są street foody, gdzie pyszne placki roti można kupić za THB 50-100, zależnie od rodzaju nadzienia.

Oddzielnym tematem jest ekologia w Tajlandii, a raczej zapewne jej brak. W kilku miejscach plaży Kamala do morza dochodzi podejrzanie wyglądający strumień. Sprawdziłem w Internecie, że mają w planie coś z tym kiedyś zrobić. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze. Gdybyśmy my – turyści – na Phuket nie jeździli, to by nie było tu tych ścieków.

Zresztą dziś wzdłuż plaży rozstawiają się dodatkowe stragany i muzycy na żywo, cieszmy się chwilą.

07.02.2025 Z Khlong Sok do Kamala Beach

Opuszczamy Khlong Sok i wracamy na Phuket, tym razem do Kamala Beach. Znów jedziemy VAN-em, płacąc THB 3600 za ten długi przejazd. Zatrzymujemy się w Kamala Beach Estate Resort, hotelu tym razem przy samej plaży, położonym na południowym krańcu Kamala Beach. Hotel nie jest tani, THB 12700 za dobę czterech osób, bez śniadań, w apartamencie około 90m2, składającym się z dużego salonu, dwóch sypialni i aneksu kuchennego. Bardzo fajny jest teren hotelu, są to domki położone na terenie z dużą ilością zieleni. Jest jeden większy basen i kilka mniejszych.

To, co nas przekonało do tego hotelu, to również prywatna plaża przylegająca bezpośrednio do domku. Widoki z naszego tarasu poniżej:

Okazuje się, że na owej prywatnej plaży są też kajaki, z których możemy za darmo korzystać.

Obiad jemy w restauracji Kamala Beach Resort Restaurant, położonej tuż obok hotelu, ale nie na jego terenie. Ceny za dania wynoszą THB 200-250 za danie, ale dania są bardzo wysokiej jakości. Wracamy do tej restauracji wielokrotnie podczas naszego pobytu w Kamala.

Wzdłuż plaży Kamala jest deptak, co umożliwia cywilizowane poruszanie się.

W środkowej części plaży przybywa barów i restauracji, street foodu i masaży na świeżym powietrzu. Ale i tak jest znacznie bardziej kameralnie, niż na plaży Karon.

Wzdłuż plaży są różne restauracje. Zweryfikowaliśmy na sobie, że jakość jest proporcjonalna do ceny. W restauracjach z daniami po 300 THB jest ok. W restauracjach z daniami poniżej 200 THB jest niesmacznie. Te progi cenowe są wyższe, niż gdzie indziej, bo płaci się za luksus jedzenia przy samej plaży. Zawsze zresztą można kupić jedzenie gdzie indziej i zjeść je na nadmorskim deptaku, jak robią to lokalsi:

06.02.2025 Wycieczka na jezioro Cheow Lan w parku narodowym Khao Sok

Poranna mgła przed naszym domem:

Wycieczka na jezioro Cheow Lan w parku narodowym Khao Sok to jedna z badziej popularnych i rozreklamowanych wycieczek w Tajlandii. Jest oferowana w dwóch wersjach: jako jednodniowa, lub jako dwudniowa z nocowaniem w domkach na wodzie. W wyniku studiowania tematu doszliśmy do wniosku, że nocowanie w domkach na wodzie to tzw. „tourist trap” – to oczywiście tylko nasza opinia. Dlatego zdecydowaliśmy się na wycieczkę jednodniową. I był to chyba słuszny wybór, bo mimo, że wycieczka jest bardzo popularna i można na niej zrobić sporo „instagramowych” zdjęć, to jednak mocno nas rozczarowała i zmęczyła – pośpiechem, tłumem, otoczką turystyczną i mało indywidualnym podejściem do uczestników.

Cena „naszej” wycieczki wynosiła 1500 THB za dorosłych i nastolatków, i THB 750 za dzieci, w tym dobry obiad, za to oddzielnie płatny wstęp do parku 340 THB dorosły, dzieci 50%.

Na wycieczkę jesteśmy dowiezieni Toyotą-vanem zdobnym w imprezowe wzory. Jest to model samochodu, który spotykamy praktycznie wszędzie. Takie były nasze vany, którymi jechaliśmy pomiędzy prowincjami Phuket, takich vanów są całe sznury na drogach. Są bardzo wygodne; mają 10 miejsc, w praktyce wiozą zwykle mniej osób.

W porcie Ratchapraha Dam jesteśmy załadowani na tzw. longboat i płyniemy. Obok nas płynie kilka innych longboatów.

Po jakimś czasie dopływamy do jaskini Pra Kai Petch Cave, która jest pierwszą atrakcją wycieczki.

Jaskinia jest mała i jest w niej tłum wycieczkowiczów ze wszystkich longboatów. Jest to daleka namiastka jaskini, którą zwiedzaliśmy wczoraj.

Po wizycie w jaskini pora na trekking w dżungli. Jest to znów humorystyczna namiastka wczorajszego trekkingu. Przechodzimy w sumie kilkaset metrów w tłumie.

Po chwili znów zostajemy zagonieni do łódek.

Następnym etapem podróży jest obiad w bazie turystycznej. Baza składa się z restauracji, wypożyczalni kajaków (za darmo) i domków noclegowych na wodzie (w tym domkach są noclegi w ramach dwudniowych wycieczek na jezioro).

W wodzie jest dużo ryb.

Kontrowersje na turystycznych grupach dyksusyjnych budzi temat, gdzie są spuszczane ścieki z domków i z bazy.

Wypożyczamy kajak – wiadomo, bo jest za darmo. Opływamy pobliskie wybrzeża i podpływamy do domków noclegowych. Są ich różne rodzaje.

Jest też czas na relaks w wodzie – zapominając o temacie ścieków.

Po dwóch godzinach czasu wolnego pora na powrót na pokład. Po drodze pokazane nam są 3 skały, podobno kultowe:

Na zakończenie parę słów o widocznej na zdjęciu poniżej tamie. Otóż jezioro Cheow Lan powstało sztucznie w 1982 roku, kiedy to ta tama została zbudowana:

05.02.2025 Khlong Phanom National Park

Właścicielka domu zaoferowała nam wycieczkę „Jungle Tracking” z przewodnikiem (THB 800 dorosły, THB 400 dziecko), z czego skwapliwie skoszystaliśmy. Okazało się to dobrym wyborem, bo wycieczka była zorganizowana specjalnie dla nas i obfitująca w atrakcje.

Wycieczkę rozpoczęliśmy krótkim spacerem obok wejścia do Khlong Phanoim National Park. Stamtąd krótka jazda do Wararam Cave, historycznej jaskini w wiosce Sapan Tao. W jaskini odkryto ślady bytności człowieka i narzędzia z epoki neolitu.

Tym niemniej obecnie największą atrakcją tej jaskini jest karmienie ryb kupowaną na miejscu karmą:

My jednak mamy w planie trekking do Kawe Cave:

Podejście jest strome:

Mapa jaskini:

Jaskina jest bardzo długa. Miejscami trzeba się schylać, a miejscami jest wysoko na kilka pięter.

Są nietoperze:

Są też pająki:

Zwiedzanie jaskini zajmuje kilkadziesiąt minut. Po zwiedzaniu kierujemy się w dół góry. Zejście jest równie strome, jak podejście:

Widoki po drodze są ładne:

Na koniec jesteśmy zawiezieni do wejścia do parku narodowego, gdzie niemą sugestią jest zakup przez nas obiadu, co też czynimy. Ceny są bardzo przystępne, dania poprawne.

To już koniec wycieczki z przewodnikiem. Wycieczka okazała się bardzo ciekawa; znacznie fajniejsza, niż odbyta dzień później wycieczka na jezioro Cheow Lan.

Wieczorem idziemy na spacer po okolicy domu, w którym mieszkamy. Okazuje się, że na wysokiej górze za domem, właściciel zbudował odosobniony dom przeznaczony do medytacji. Co roku kilka miesięcy w tym domu spędza buddyjski mnich. Dom, mimo małych wymiarów, ma pełen węzeł sanitarny, kuchnię i elektryczność.

04.02.2025 Z Karon do Khlong Sok

Dzisiaj opuszczamy Karon i jedziemy zwiedzać okolice parku narodowego Khao Sok. Nocleg mamy w domu wiejskim w Khlong Sok. Właściciele domu zorganizowali transport vanem z naszego hotelu na miejsce. Cena 3600 THB, dobra, bo van ogromny dziesięcioosobowy, a odległość to prawie 200 km, ponad 3 godziny jazdy.

Zarezerwowaliśmy 3 noclegi w Billion Views Khao Sok Homestay. Cena za dwupokojowy apartament z sypialnią THB 4459 za noc ze śniadaniem, więc znacznie mniej, niż za hotel, ale to w końcu „dom wiejski”. Mają w sumie 3 pokoje do wynajęcia, oprócz nas jacyś Anglicy tam byli. Wykupiliśmy też kolacje, wszystko pyszne, gotowane na miejscu z produktów hodowanych wokół domu. Cena kolacji to THB 350 dorosły, THB 200 dziecko. Nie było fizycznej możliwości zjedzenia tak ogromnej liczby różnych potraw, jakie nam przygotowywali. Można było też samemu uczestniczyć w gotowaniu.

Po zostawieniu bagaży i poczęstunku kawą trzeba ruszać dalej, bo dziś jeszcze jest w planie „bamboo rafting”, czyli spływ bambusową tratwą po rzece Sok River (THB 200 od osoby). Dojazd do rzeki odbywa się samochodem, przy czym mi przypada miejsce w bagażniku.

Po drodze jeszcze herbata lub kawa zagotowana w bambusie.

Na drzewach małpy.

W okolicy są uprawy kauczuku.

Widok z tarasu naszego domu.

03.02.2025 Karon

Wat Karon to świątynia buddyjska na końcu jednej z głównych ulic w Karon.

Natknęliśmy się tam na mnicha śpiewającego do mikrofonu swoje pieśni.

Najwyraźniej świątynia cieszy się powodzeniem u osób robiących sesje fotograficzne.